sobota, 30 maja 2015

Na Dzień Dziecka - LODY TRUSKAWKOWO-BANANOWE wegańskie


Już za chwileczkę, już za momencik...
Uwaga, uwaga, został tylko jeden dzień. Tym co chcieliby dogodzić swoim pociechom w zdrowy i kolorowy sposób polecam łatwiutkie lody dla ochłody, domowej roboty.
3,2,1,0 ... start

Proporcje na 1 pojemnik do robienia sześciu lodów z IKEA  oraz 4 kieliszki

składniki
1 banan
12 dużych truskawek
100 ml mleka ryżowego
6 liści mięty
2-4 łyżki syropu z agawy lub klonowego (opcjonalnie)

Wrzucamy do blendera: banana, 8 truskawek, liście mięty, wlewamy mleko ryżowe i opcjonalnie syrop z agawy lub klonowy. Miksujemy kilka minut.
Pozostałe truskawki kroimy w dość drobną kostkę i wrzucamy do naczynek, które będą naszymi foremkami. Rozlewamy zmiksowaną masę i dodajemy resztę truskawek. Możemy delikatnie wymieszać w foremkach.


Wkładamy na noc do zamrażalnika. Do wyjęciu foremki lub kieliszki można zanurzyć na momencik w ciepłej wodzie, aby lody łatwiej wyszły.
Lody kiedy są bardziej zmrożone wydają się mniej słodkie.

MIŁEGO DNIA DZIECKA !!! :-)




piątek, 29 maja 2015

Wegański, ni to deser, ni to śniadanie z nasionkami chia


Pora na moje trzy grosze w sprawie deserowo-śniadaniowej z wykorzystaniem chia, czyli szałwii hiszpańskiej.

Przez ostatnich kilka lat chia stawało się coraz bardziej dostępne. Pierwszy raz spotkałam się z nimi cztery lata temu pracując w sklepie z żywnością ekologiczną. Wtedy prawie nikt o nie nie pytał, a wysoka cena zniechęcała potencjalnych nabywców. Teraz kiedy chia stała się modna jest jej coraz więcej w sklepach, a nawet jest sprowadzana i sprzedawana pod markami sklepów (ostatnio widziałam chia w torebkach z marką "Piotra i Pawła").

Osobiście, z uporem maniaka trzymam się z dala od produktów, które nagle stają się modne. Lubię jedzenie lokalne i sezonowe. Z tego właśnie powodu omijałam szałwię hiszpańską szerokim łukiem. Ostatnio jednak, pewna znajoma Krysia (prawie rodzina) przekonała mnie apetycznym zdjęciem deseru z tymi dracznymi nasionkami (ich wygląd po tym jak nasiąkną płynem jest dla mnie niezmiernie urokliwy) i postanowiłam przekonać się co też takiego ludzie widzą w tych egzotycznych drobinkach.


Spróbowałam dowiedzieć się, co takiego w chia jest, co też takiego kryje się za "są takie zdrowe" czy "trzeba je jeść". To co najważniejsze dla wegetarian to fakt, że zawierają powalającą ilość aminokwasów (bo aż 91 na 100). Ta starożytna super żywność Majów - podobno w języku Majów "chia" znaczy siła - pomaga między innymi w odchudzaniu, hipoglikemii, cukrzycy, celiakii, refluksie, obniżeniu poziomu cholesterolu.
Bogata jest przede wszystkim w minerały oraz kilka witamin z grupy B.


Nasiona chia 3 łyżki (około 36g) zawierają:

176 kcal
Białko - 5,6 - 6 g
Błonnik 13 g
Witamina B 3 Niacyna - 3,2 mg
Witamina B1 Tiamina - 0,22 mg
Kwasy Omega 3 - 6 318,72 mg
Kwasy Omega 6 - 2 082,60 mg
Wapń - 227,16 mg
Miedź - 0,33 mg
Żelazo - 2,78 mg
Cynk 1,65 mg
Fosfor - 341,28 mg
Cynk - 1,26 mg
Mangan - 0,8 mg

(Źródło: Nutritiondataself.com;  USDA National Nutrient data base)


Myślę, że chia całkiem dobrze smakuje w daniach na słodko, stąd moja propozycja.


 

Przepis dla 2-3 osób

składniki
3 łyżki nasion chia
1 szklanka mleka migdałowego
2-3 garście płatków migdałowych
1-2 garście liści mięty
1/2 słoiczka konfitury rabarbarowej (tutaj znajdziecie przepis - link)
kilka kwiatów bzu (lilaka pospolitego) do dekoracji - opcjonalnie

Nasionka chia zalewamy mlekiem migdałowym i wstawiamy do lodówki na kilka godzin, mieszając w tym czasie 1-2 razy. 
Listki mięty siekamy średnio-drobno.
W szklankach układamy wartwy: namoczonych chia, konfitury rabarbarowej, posiekanych listków mięty i płatków migdałowych. Ostatnią zostawiamy warstwę chia i dekorujemy płatkami migdałowymi, miętą i świeżymi kwiatami bzu, jeśli jeszcze gdzieś kwitną.

Smacznego :-)


wtorek, 19 maja 2015

Pan Rabarbar i Jego Pani Konfitura



Dzisiaj szukając informacji o rabarbarze dowiedziałam się, że jest to kolejny "owoc" czy warzywo, który posiada wdzięczną polską nazwę. Rabarbar to ni mniej ni więcej polski... rzewień. Całkiem zgrabnie ;-)

Zanim podzielę się z Wami moimi rabarbarowymi przepisami, napiszę kilka słów o tym "owocu" (piszę w cudzysłowiu, bo rabarbar  znajduje  zastosowanie głównie do deserów - jak owoce, choć sam pochodzi z rodziny rdestowatych, przez co powinien być zaliczany do ziół).

Jest rośliną tanią i łatwą w uprawie ogródkowej. Kwitnie wiosną i latem, a jeśli będziemy obcinali kwiaty, liście będą dorodniejsze i w większej ilości. Zbieramy liście o ogonkach dłuższych niż 20 cm, i nie więcej niż 1/3 liści z całej rośliny.
Możemy cieszyć się zbiorem rabarbaru od wiosny do zimy.

Pamiętajmy - w rabarbarze jadalne są tylko ogonki liściowe.

Rabarbar jest niskokaloryczny, ale w związku z tym, że jest niezmiernie kwaśny, jego smak równoważymy zwykle sporą ilością cukru. Na szczęście, dla tych co tego potrzebują, istnieją obecnie zdrowsze alternatywy dla cukru - ksylitol i stewia.

Rabarbar surowy - wartości odżywcze w 100g

16-21 kcal
Witamina C - 8-10 mg (13% dziennego zapotrzebowania)
Witamina K - 29,3 mcg (37%)
Wapń - 86 mg (9%)
Potas 290 mg (8%)

Pomimo, że rabarbar jest zasadotwórczy (+9), co powinno być jego pozytywną stroną, ma bardzo dużą zawartość kwasu szczawiowego, który usuwa z organizmu wapń i tworzy trudno rozpuszczalny szczawian wapnia, który z kolei może odkładać się jako kamienie nerkowe. Osoby w problemami układu moczowego, reumatycznymi czy artretycznymi (dna moczanowa) powinny raczej unikać rabarbaru. Badania wykazały, że już spożycie powyżej 10g rabarbaru dziennie może być nieprzyjemnie odczywalne przez wrażliwe osoby.

(źródło: www.nutritiondata.self.com; Irena Gumowska "Czy wiesz co jesz?"; Jamie Oliver "Jamie Oliver w domu", www.wikipedia.pl)



Moje pierwsze wspomnienia dotyczące rabarbaru są raczej traumatyczne - kompot, zupa owocowo-rabarbarowa z rozgotowanym makaronem na przedszkolny obiad. Te doświadczenia na wiele lat blokowały moje kulinarne poszukiwania w jego okolicach. Dopiero, kiedy kilka lat temu zostałam poczęstowana plackiem rabarbarowym, smak ten mnie zainteresował i utkwił mi w pamięci. Próbowałam znaleźć dla niego miejsce w mojej kuchni i oto jest.

Dzisiaj - prościutki przepis na konfiturę rabarbarową, do wszystkiego - deserów, chleba, ciast. Oczywiście lekko kwaskowy.



Przepis

Składniki na 2 słoiki około 230ml

300 g obranych ogonków liści rabarbaru
80 g cukru
1 laska wanilii
1 łyżka soku z cytryny (opcjonalnie, żeby nie konfitura ciemniała)

Rabarbar delikatnie obieramy z wierzchnich włókien i tniemy na kawałeczki o maksymalnej grubości 0,5 cm. Laskę wanilii dzielimy w poprzek na 2 części. Przecinami wzdłuż na pół, wygarniamy ziarenka i wrzucamy do każdego słoika - nasionka z połówki laski i przekrojone pozostałości. W misce mieszamy pokrojony rabarbar z cukrem, i opcjonalnie z sokiem z cytryny, przekładamy po równo do słoików i zakręcamy, niezbyt mocno. 
Słoiki stawiamy w zimnym piekarniku, na desce. Nastawiamy temperaturę 90 stopni i czekamy1-1,5 godziny. Można ewentualnie zwiększyć temperaturę do 120 stopni na ostatnie pół godziny.
Konfiturę najlepiej trzymać w lodówce około 2 tygodnie, do 1 miesiąca. Jeżeli chcemy otrzymać konfiturę, którą można przechowywać w szafce, trzeba będzie słoiki dodatkowo 1 lub 2 razy pasteryzować.



sobota, 9 maja 2015

Inne Pesto - z migdałów, mniszka, liści rzodkiewki i mięty



Kontynuując moje wiosenne propozycje - dzisiaj pesto - uniwersalna pasta, flagowe danie kuchni włoskiej, tym razem w innej odsłonie.
Klasyczne pesto to, oprócz oliwy, przede wszystkim bazylia, orzeszki piniowe, czosnek i ser pecorino, ale poszukując alternatyw dla sklepowych propozycji doszłam, metodą prób i błędów, do mojej dzisiejszej propozycji. Poza tym, to jedzenie iście ekonomiczne wykorzystujące bogactwo naszych zachwaszczonych trawników, niewykorzystanych liści po rzodkiewkach, resztki miętowych listków. Oczywiście pamiętajcie, aby zbierać liście zawsze z czystych miejsc. Poszukajcie zaprzyjaźnionych trawników, których właściciele nie podsypują chemicznymi nawozami.

Muszę się Wam przyznać, że pesto, zarówno zielone jak i czerwone jest jednym z obowiązkowych produktów w mojej lodówce, bo zastosowań zawsze ma wiele, od oczywistego dodatku do makaronu, przez dodatek do gotowanych warzyw, aż po aromatyczne smarowidło na grzanki czy kanapki.

Zbierając listki na pesto spotkałam w ogródku śliczne niezapominajki i dzięki temu stały się częścią mojej historii.




W związku z tym, iż rzeczone pesto zawiera migdały, oto lista tego co znajdziecie w ilości jaką użyłam (spójrzcie jakie zdrowe!):

Migdały blanszowane 100g (3/4 kubka)
580 kcal
Błonnik 10,4 g (42% dziennego zapotrzebowania)
Białko 21,9 g (44%)
Witamina E - 24,7 mg (124%)
Witamina B1 Tiamina - 0,2 mg (13%)
Witamina B2 Ryboflawina - 0,6 mg (33%)
Witamina B3 Niacyna - 3,7 mg (18%)
Kwas foliowy - 30 mcg (8%)
Wapń - 216 mg (22%)
Żelazo - 3,7 mg (21%)
Magnez - 275 mg (69%)
Fosfor - 480 mg (48%)
Potas - 687 mg (20%)
Cynk - 3,1 mg (21%)
Miedź - 1,2 mg (58%)
Mangan - 2,2 mg (112%)
(źródło: nutritiondata.self.com)

Pesto z migdałów, mniszka lekarskiego, liści rzodkiewki i mięty
(otrzymamy 1 słoik pesto - około 0,25 ml)

składniki
1 szklanka młodych liści mniszka lekarskiego - mlecza (z roślin, które jeszcze nie kwitły - nie są gorzkie)
1 szklanka młodych liści rzodkiewki
1 szklanka listków i delikatnych łodyżek mięty
1/2 szklanki oliwy z oliwek Extra Vergine
1/2 łyżeczki soli (proponuję różową himalajską)
3 łyżki soku z cytryny

Listki dokładnie myjemy i suszymy. Wszystkie składniki wrzucamy do malaksera i miksujemy kilka minut. Można też klasycznie, w moździerzu. Ucieramy partiami i mieszamy w słoiku, chyba, że jesteście szczęśliwymi posiadaczami ogromnego moździerza.
Pesto przechowywać można przez tydzień w lodówce, jeżeli zalejemy jeszcze oliwą, wytrzyma kapkę dłużej. Nie zapominajcie o pesto ;-)