Przepis na wegański "smalczyk" z białej fasoli znajdziesz tutaj: PRZEPIS
czwartek, 13 kwietnia 2017
Wegański smalczyk z fasoli
Etykiety:
bezglutenowe,
dodaje sił,
gotowane,
na imprezę,
przekąska,
wegańskie,
zioła
niedziela, 24 stycznia 2016
Ś jak pożywne śniadanie z CrazyLittlePolka
Wegańskie i bezglutenowe śniadanie. Dla umysłowych, sportowców, dzieci i młodzieży.
Przepis znajdziecie na moim nowym blogu CrazyLittlePolka.wordpress.com =>> PRZEPIS
SMACZENEGO I NA ZDROWIE :-)
Etykiety:
dla dzieci,
dla umysłowych,
na słodko,
śniadanie,
wegańskie
środa, 30 grudnia 2015
Ciasto buraczano-czekoladowe by CrazyLittlePolka.
Przepis, na moje naj z ulubionych znajdziecie tutaj, w mim nowym blogu, który będzie kwintesencją wszystkich moich zainteresowań: CrazyLittlePolka.
- Część z przepisami nazywa się tak jak dawniej KuchniaPachącaOliwą
- Część dotycząca ogródka i uprawy roślin to MiejskaFarma
Oprócz tego opowiadam o moich robótkach i dzierganiu na drutach czy szydełku, książkach oraz różnych innych ciekawych sprawach.
ZAPRASZAM. Dzielcie się ze mną swoimi opiniami. CrazyLittlePolka.
środa, 25 listopada 2015
Ogród - podsumowanie plonów sezonu 2015
Pierwsze mrozy za nami, dlatego czas najwyższy podsumować zbiory a.d. 2015 i pokazać Wam moje plony na zdjęciach.
Lato było długie, upalne i suche, dlatego warzywa i owoce potrzebowały codziennego podlewania. Nie jestem zadowolona z plonów cukinii, dyni, fasolki szparagowej i ziemniaków. W poprzednich latach było znacznie lepiej. Natomiast pomidory są moim sukcesem. Od sierpnia do końca października jedliśmy wyłącznie własne. Przepisy z makaronem z pomidorkami znajdziecie w poprzednich postach (tutaj). Brzydsze sztuki przerobiłam na kilka słoiczków koncentratu.
Jestem niepocieszona kiepskimi plonami ziemniaków. Własne ziemniaki są nieziemsko dobre, nigdy nie jadałam takich, nawet kupując ekologiczne.
W tej chwili w odgródku został tylko jarmuż, który mam nadzieję będzie nas cieszył przez jeszcze kilka obiadów w tym roku.
CUKINIA 1,9 kg
BURAK LIŚCIOWY 1,5 kg
FASOLKA SZPARAGOWA 2,2 kg
FASOLA SUCHA (JAŚ I KIDNEY) 0,15 kg
DYNIA HOKKAIDO 1,3 kg
ZIEMNIAKI z donic 2,3 kg
POMIDORY z doniczek 5,2 kg
POMIDORY ziemne 12 kg
MARCHEW 60szt
CZARNA PORZECZKA 0,25 kg
AGREST 0,3 kg
JARMUŻ 1,5 kg
NATKA PIETRUSZKI tyle ile potrzeba
BAZYLIA tyle ile potrzeba
SZAŁWIA tyle ile potrzeba
MIĘTA tyle ile potrzeba
OREGANO tyle ile potrzeba
CZOSNEK kilka główek
trochę POZIOMEK, GOJI, JAGODY KAMCZACKIEJ
W przyszłym roku na pewno będzie lepiej. Byle do wiosny.
Etykiety:
miejski ogrodnik,
ogrodnicze,
uprawa owoców i warzyw,
zioła
wtorek, 6 października 2015
Konkursowe pierwsze koty za płoty
Jakby to powiedzieć...
No, prosto z mostu.
Mój przepis na "Inne Pesto" opublikowany w kwietniu (link) został wybrany i nagrodzony w konkursie magazynu Slowly Veggie - na wegetariańską potrawę inspirowaną kuchnią włoską. Stanę się wkrótce posiadaczką książki pt. "Zielona Toskania", a sam przepis i zdjęcia zostały już opublikowane na stronach magazynu (link). (teraz pojawia się szeroki uśmiech na mojej twarzy :-D )
Bardzo miłe jest uczucie, kiedy twoja praca jest dostrzeżona przez innych. Zawsze warto próbować, aż do skutku. Ta historia o mozolnym dążeniu do wybranego celu, ma ręce i nogi. Dla mnie to dopiero początek drogi.
Teraz czekam na obiecaną nagrodę i magazyn "Slowly Veggie", który właśnie niedawno zaprenumerowałam, zupełnie bez kontekstu konkursowego.
To tyle, w telegraficznym skrócie. Pozdrawiam wszystkich i do roboty, znaczy do kuchni. Czuwaj!
No, prosto z mostu.
Mój przepis na "Inne Pesto" opublikowany w kwietniu (link) został wybrany i nagrodzony w konkursie magazynu Slowly Veggie - na wegetariańską potrawę inspirowaną kuchnią włoską. Stanę się wkrótce posiadaczką książki pt. "Zielona Toskania", a sam przepis i zdjęcia zostały już opublikowane na stronach magazynu (link). (teraz pojawia się szeroki uśmiech na mojej twarzy :-D )
Bardzo miłe jest uczucie, kiedy twoja praca jest dostrzeżona przez innych. Zawsze warto próbować, aż do skutku. Ta historia o mozolnym dążeniu do wybranego celu, ma ręce i nogi. Dla mnie to dopiero początek drogi.
Teraz czekam na obiecaną nagrodę i magazyn "Slowly Veggie", który właśnie niedawno zaprenumerowałam, zupełnie bez kontekstu konkursowego.
To tyle, w telegraficznym skrócie. Pozdrawiam wszystkich i do roboty, znaczy do kuchni. Czuwaj!
wtorek, 22 września 2015
Mój ulubiony późno letni makaron z własnymi pomidorkami
Uwielbiam pomidory, dlatego w moim miejskim ogródku musi
znaleźć się dla nich miejsce.
Większość pomidorów uprawiam w różnego rodzaju donicach
i doniczkach, pojemnikach i skrzynkach. Głównie z nasion zebranych własnoręcznie
ze sklepowych pomidorów, z ciekawych odmian, których brak wśród
kupnych nasion. Większości nazw tych odmian nie pamiętam, ale czy to takie ważne? Wymaga to tylko trochę pracy i macie za darmo tak wiele nasion ile
potrzebujecie. Jeszcze mi się nie zdarzyła, żeby zebrane w ten sposób nasionka
nie wykiełkowały, nawet po kilku latach.
Uwieżcie mi, jest wiele radochy ze zbieraniem, uprawianiem roślin "od nasionka" a potem ze zbieraniem małych własnych pomidorków.
W tym roku posadzonych było mnóstwo roślinek, od karłowatych koktajlowych po duże mięsiste używane do gotowania i sosów. Od żółtych po ciemno-czerwone. Pomimo suszy i gorąca, pomidory w tym roku obrodziły. Do dziś dnia zebrałam: prawie 5 kg uprawianych we wszelkiego rodzaju pojemnikach i doniczkach oraz przeszło 6,2 kg pomidorów z krzaczków rosnących w ziemi .
Każdego lata czekam na moment, aż dojrzeje tyle, że
wystarczy na mój ulubiony makaron ze świeżymi pomidorami - szybkie danie, zainspirowane
przepisem podejrzanym w programie Jamiego Oliviera. Pomidory dają tutaj zarówno
słodycz jak i delikatną kwaskowość. Idealny, lekki obiad czy lunch na gorące,
letnie dni. Wic polega na tym, że na samym wstępie pokrojone na cząstki
pomidory zasypuje się sporą ilością soli, która wyciąga z naszych owoców (bo pomidory to przecież owoce) nadmiar wody. Sól spływa razem z wodą, i zostaje tylko esencja smaku. Nie martwcie się wcale nie będą przesolone.
To danie fantastycznie smakuje podane w wielkiej misie, w ogrodzie, w letnie popołudnie, na stole z białym obrusem, wokół, którego siedzą wasi najbliźsi.
Składniki (porcja dla 6 osób)
trochę powyżej kilograma różnokolorowych pomidorków (np. cherry, kumato, gruszkowych, tygrysich)
makaron tagliatelle (szerokie paski) najlepiej świeży (przeważnie kupuję Pasta Fresca w Lidlu, tutaj potrzebujemy dwa opakowania)
2 opakowania mozarelli
dwie garście świeżych liści bazylii
łyżka soli, może trochę mniej
oliwa z oliwek Extra Vergine
Pomidorki tniemy na kawałki: połówki, ćwiartki itp. Przesypujemy do sitka, które wstawiamy w miskę (by woda miała gdzie spływać z pomidorów). Zasypujemy solą, mieszamy i zostawiamy na jakieś 20 minut.
W tym czasie możemy opłukać bazylię i posiekać ją niezbyt drobno, a mozarellę porwać na kawałki nie większe niż dwa centymetry.
Kiedy przyjdzie na to czas, gotujemy makaron, a następnie gorący wrzuvamy do dużej miski, dodajemy pomidorki z sitka, bazylię, mozarellę i polewamy wszystko oliwą z oliwek (2-3 łyżki lub na oko). Stawiamy michę na stole i zajadamy wspólnie z rodziną lub przyjaciółmi.
To danie fantastycznie smakuje podane w wielkiej misie, w ogrodzie, w letnie popołudnie, na stole z białym obrusem, wokół, którego siedzą wasi najbliźsi.
Składniki (porcja dla 6 osób)
trochę powyżej kilograma różnokolorowych pomidorków (np. cherry, kumato, gruszkowych, tygrysich)
makaron tagliatelle (szerokie paski) najlepiej świeży (przeważnie kupuję Pasta Fresca w Lidlu, tutaj potrzebujemy dwa opakowania)
2 opakowania mozarelli
dwie garście świeżych liści bazylii
łyżka soli, może trochę mniej
oliwa z oliwek Extra Vergine
Pomidorki tniemy na kawałki: połówki, ćwiartki itp. Przesypujemy do sitka, które wstawiamy w miskę (by woda miała gdzie spływać z pomidorów). Zasypujemy solą, mieszamy i zostawiamy na jakieś 20 minut.
W tym czasie możemy opłukać bazylię i posiekać ją niezbyt drobno, a mozarellę porwać na kawałki nie większe niż dwa centymetry.
Kiedy przyjdzie na to czas, gotujemy makaron, a następnie gorący wrzuvamy do dużej miski, dodajemy pomidorki z sitka, bazylię, mozarellę i polewamy wszystko oliwą z oliwek (2-3 łyżki lub na oko). Stawiamy michę na stole i zajadamy wspólnie z rodziną lub przyjaciółmi.
Etykiety:
30 minut,
letnie,
miejski ogrodnik,
na szybko,
ogrodnicze,
wegetariańskie,
włoskie
środa, 2 września 2015
Wszystkie drogi prowadzą do Włoch czyli Kuchnia na wakacjach odc. 3
(dzisiaj fotografie wyłącznie telefoniczne, wybaczcie jakość)
To nie pomyłka. Zanim opublikowałam odc. 2, już zdążyłam przeżyć odc. nr 3., który opiszę zupełnie nie chronologicznie.
W tym roku naprawdę chcieliśmy wybrać się w zupełnie inne miejsca, ale po krótkim, aczkolwiek intensywnym pobycie na Kaszubach, błyskawicznej wizycie w Berlinie, los skierował nas ponownie do Toskanii.
Tym razem wybraliśmy miejsce na południowym jej krańcu, blisko Lacjum - część naszej wycieczki koniecznie chciała zobaczyć antyczne zabytki wiecznego miasta.
Zabytki są ciekawe, ale ja tutaj głównie o wrażeniach jedzeniowych pisać chcę, dlatego...
... kuchnia włoska jest moim natchnieniem, i moim ideałem. Prosta, kilku składnikowa, a jednocześnie doskonała. Smaki przeplatają się i uzupełniają. A wcale nie trzeba iść do drogiej restauracji. W zwykłym sklepie samoobsługowym można kupić świeżo zrobione, na wagę lub zapakowane, tortellini, ravioli, makaron, itp., a jeśli traficie na sklep o nazwie "Pasta Fresca" to nie omijać i kupować. Może minimalnie drożej, ale za to jak smacznie. Potem tylko odgrzewać i zajadać, z małym chlustem oliwy Extra Vergine i oprószone świeżo startym Parmigiano Reggiano.
Na przekąskę wystarczą świeże figi, oliwa, plaster Pecorino, z którego znana jest Toskania (ja uwielbiam Pecorino Fresco, niezbyt twarde) oraz pajda niesłonego, typowego dla Toskanii białego chleba oraz toskański widok.
To nie pomyłka. Zanim opublikowałam odc. 2, już zdążyłam przeżyć odc. nr 3., który opiszę zupełnie nie chronologicznie.
W tym roku naprawdę chcieliśmy wybrać się w zupełnie inne miejsca, ale po krótkim, aczkolwiek intensywnym pobycie na Kaszubach, błyskawicznej wizycie w Berlinie, los skierował nas ponownie do Toskanii.
Toskania - Val d'Orcia |
Tym razem wybraliśmy miejsce na południowym jej krańcu, blisko Lacjum - część naszej wycieczki koniecznie chciała zobaczyć antyczne zabytki wiecznego miasta.
Zabytki są ciekawe, ale ja tutaj głównie o wrażeniach jedzeniowych pisać chcę, dlatego...
... kuchnia włoska jest moim natchnieniem, i moim ideałem. Prosta, kilku składnikowa, a jednocześnie doskonała. Smaki przeplatają się i uzupełniają. A wcale nie trzeba iść do drogiej restauracji. W zwykłym sklepie samoobsługowym można kupić świeżo zrobione, na wagę lub zapakowane, tortellini, ravioli, makaron, itp., a jeśli traficie na sklep o nazwie "Pasta Fresca" to nie omijać i kupować. Może minimalnie drożej, ale za to jak smacznie. Potem tylko odgrzewać i zajadać, z małym chlustem oliwy Extra Vergine i oprószone świeżo startym Parmigiano Reggiano.
mój obiad: ze sklepu girasole (po włosku: słonecznik) z karczochami, kapką oliwy i parmezanem, pod drzewem oliwnym |
Na przekąskę wystarczą świeże figi, oliwa, plaster Pecorino, z którego znana jest Toskania (ja uwielbiam Pecorino Fresco, niezbyt twarde) oraz pajda niesłonego, typowego dla Toskanii białego chleba oraz toskański widok.
urokliwe toskańskie widoki, na każdym kroku |
Wieczorami, kiedy dla odmiany, ogarnie Was lenistwo polecam wizytę w lokalnej Pizzeria Ristorante. Zobaczcie tylko czy jest w niej pełno miejscowych mieszkańców - to wskazuje czy zjecie tam dobrze, i za przyzwoitą cenę. Pamiętajcie tylko o zabraniu ze sobą choćby podręcznego słownika, bo karty dań w wielu fajnych knajpkach są jedynie po włosku.
Miasteczko gdzie zatrzymaliśmy się na tydzień miało to szczęście gościć w swoich granicach taki właśnie przybytek. Jeśli kiedykolwiek będziecie w Sorano (południowy kraniec Toskanii, okolice Pitigliano) odwiedźcie Pizzeria Ristorante Il Talismano - doskonała pizza, wspaniałe desery i wino w karafce godne polecenia. Niestety nie dane mi było spróbować innych dań poza trzema fantastycznymi rodzajami pizzy, albowiem wyjeżdżając z domu bez planu wizyty we Włoszech, w tym roku nie zabraliśmy pomocy naukowych w postaci słowników, a składniki dań wykraczały poza podstawowe znane nam nazwy.
Dla kogoś niejedzącego mięsa znajomość składu potrawy to podstawa, dlatego musiałam ograniczyć się do pizzy i deserów, czego bynajmniej nie żałuję, bo desery tam, to marzenie Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę, i uzupełnię swoje doświadczenia.
Oferowane w Il Talismano vino di casa - czerwone i białe frizzante, również było niczego sobie, nierozwodnione, czerwone - o przyzwoitym bukiecie, frizzante - mineralne i odpowiednio schłodzone.
A propos wina, na gorące włoskie dni znaleźliśmy Bianco di Pitigliano - białe, mineralne wino, z którego znana jest cała okolica. Można je kupić w Cantina di Pitigliano w Pitigliano, sklepie dobrze zaopatrzonym w produkcje z okolicznych winnic (przy głównym skrzyżowaniu - wjazd od Sorano).
To moje ukochane Włochy - niespieszne, proste, daleko od cywilizacji. Mam nadzieję, że nie znikną w tych nowych niepokojących mnie okolicznościach społecznych.
Miasteczko gdzie zatrzymaliśmy się na tydzień miało to szczęście gościć w swoich granicach taki właśnie przybytek. Jeśli kiedykolwiek będziecie w Sorano (południowy kraniec Toskanii, okolice Pitigliano) odwiedźcie Pizzeria Ristorante Il Talismano - doskonała pizza, wspaniałe desery i wino w karafce godne polecenia. Niestety nie dane mi było spróbować innych dań poza trzema fantastycznymi rodzajami pizzy, albowiem wyjeżdżając z domu bez planu wizyty we Włoszech, w tym roku nie zabraliśmy pomocy naukowych w postaci słowników, a składniki dań wykraczały poza podstawowe znane nam nazwy.
trzy pizze; moja z mozarellą, cukinią, ricottą i miętą - pychota no i vino rosso |
Dla kogoś niejedzącego mięsa znajomość składu potrawy to podstawa, dlatego musiałam ograniczyć się do pizzy i deserów, czego bynajmniej nie żałuję, bo desery tam, to marzenie Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę, i uzupełnię swoje doświadczenia.
pizza Vegetariana z Il Talismano - nasz prowiant na drogę powrotną |
A propos wina, na gorące włoskie dni znaleźliśmy Bianco di Pitigliano - białe, mineralne wino, z którego znana jest cała okolica. Można je kupić w Cantina di Pitigliano w Pitigliano, sklepie dobrze zaopatrzonym w produkcje z okolicznych winnic (przy głównym skrzyżowaniu - wjazd od Sorano).
To moje ukochane Włochy - niespieszne, proste, daleko od cywilizacji. Mam nadzieję, że nie znikną w tych nowych niepokojących mnie okolicznościach społecznych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)