Przepis na wegański "smalczyk" z białej fasoli znajdziesz tutaj: PRZEPIS
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wegańskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wegańskie. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 13 kwietnia 2017
Wegański smalczyk z fasoli
Etykiety:
bezglutenowe,
dodaje sił,
gotowane,
na imprezę,
przekąska,
wegańskie,
zioła
niedziela, 24 stycznia 2016
Ś jak pożywne śniadanie z CrazyLittlePolka
Wegańskie i bezglutenowe śniadanie. Dla umysłowych, sportowców, dzieci i młodzieży.
Przepis znajdziecie na moim nowym blogu CrazyLittlePolka.wordpress.com =>> PRZEPIS
SMACZENEGO I NA ZDROWIE :-)
Etykiety:
dla dzieci,
dla umysłowych,
na słodko,
śniadanie,
wegańskie
poniedziałek, 29 czerwca 2015
Sałatka z kwiatami z własnego ogródka, czyli jak zacząć ogrodniczą przygodę na balkonie
Coś ostatnio mniej tutaj zaglądam, bo sezon ogródkowy w pełni i czas po pracy dzielę pomiędzy rodzinę i ogródek. Nie zapominam jednak o blogu i przesadzając moje roślinki myślę o tematach, które chciałabym w "Kuchni Pachnącej Oliwą" opisać.
Moją największą pasją, zaraz po fotografii, a przed gotowaniem, jest ogród i uprawa warzyw.
Dlatego ten wpis jest pierwszym z serii "balkonowo/miejski ogrodnik".
Warzywa i zioła w skrzynkach i donicach uprawiam z sukcesem już dobrych kilka lat i chciałabym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami i doświadczeniami. Moje uprawy ewoluują i z upływem lat dobrałam te warzywa i odmiany, które w moich "okolicznościach przyrody" są odpowiednie. Każdy musi znaleźć swoje, ale doświadczenie innych i kilka wskazówek na początek na pewno się przydadzą.
Wyhodowanie własnych warzyw oraz ziół i przygotowanie z nich posiłku dla bliskich jest jedną z bardziej magicznych i fascynujących mnie spraw. Wbrew pozorom by rozpocząć swoją ogrodniczą historię nie potrzeba wiele. Wystarczy tylko chęć, doniczka i kilka nasionek lub pierwsza sadzonka.
Wiosna i lato są cudowną porą kiedy rośliny korzystają z tak krótkiego ciepłego okresu i bujnie rosną, kwitną i owocują. To także dobry czas na rozpoczęcie ogrodniczej przygody.
Dla mnie najprzyjemniejszym doświadczeniem było i wciąż jest kiedy z nasionek kiełkują maleńkie roślinki, by po jakimś czasie owocować i dawać plon. Staram się uprawiać kilka wybranych warzyw, i owoców, ale moim marzeniem jest warzywniak ze wszystkim co tylko lubię jeść.
Zanim jednak staniecie się posiadaczami wymarzonych warzywników trzeba od czegoś zacząć. I co najważniejsze nie potrzeba do tego ogródka. W wielkomiejskich warunkach, nawet na najwyższych, wietrznych piętrach, wystarczy doniczka, worek dobrej ziemi kompostowej i nasiona, na początek szczypiorku. No i przydałby się choćby najmniejszy balkon, bo roślinki potrzebują świeżego powietrza.
To właśnie od szczypiorku zaczęłam swoje ogrodnicze królestwo. Pewnego dnia kupiłam paczkę nasion, nasypałam dobrej ziemi do doniczki, posypałam po wierzchu nasionkami i delikatnie podlałam. Teraz do zraszania nasionek i maleńkich roślinej używam spryskiwacza, bo delikatny deszczyk nie zmywa w jedno miejsce nasionek.
Co było dalej? Szczypiorek wykiełkował. Mam tę kępkę to dziś dnia, i co roku po zimie cieszy nas pierwszą wiosenną świeżością. Po kilku latach szczypiorek zaczął, ku mojej radości kwitnąć, a ja zaczęłam ukwiecać moje sałatki tymi pięknymi dodatkami. Możecie znaleźć swoje zastosowanie dla tych fantastycznych fioletowych cudeniek.
Tak na marginesie - kwiaty mają smak szczypiorku, z tym, że nieco łagodniejszy.
Tym co jeszcze nie flirtują z ogrodnictwem polecam to gorąco, a obok cudownej satysfakcji i dumy zyskamy smaczniejsze składniki do naszego pichcenia, a tym co odkładają to na później mówię - zacznijcie tu i teraz nie ma co czekać na lepszy dzień. Trzymam kciuki :-)
Prosta sałatka wiosenna z kwiatami z własnego mini ogródka
składniki
1 ogórek średniej wielkości
kilka rzodkiewek
1 łyżka oliwy Extra Vergine
1 łyżka octu jabłkowego
pół garści świeżych listków oregano (tutaj były moje własne)
kilkanaście kwiatów szczypiorku (te też moje własne)
Kroimy ogórka wzdłuż, najlepiej obieraczką do warzyw, a rzodkiewki na cienkie plasterki. Warzywa delikatnie mieszamy w misce. W słoiczku łączymy oliwę i ocet jabłkowy i polewamy warzywa, któte następnie delikatnie układamy w fantazyjny sposób na talerzach. Większe listki oregano siekamy, i wraz z mniejszymi i kwiatami szczypiorku układamy na pokrojonych warzywach. Świetny dodatek do obiadu lub jako lunch dla mało głodnych osób. Smacznego.
Etykiety:
15 minut,
bez gotowania,
miejski ogrodnik,
na szybko,
ogrodnicze,
sałatka,
wegańskie,
zioła
wtorek, 2 czerwca 2015
Indyjski chlebek - paratha
Żaden indyjski obiad nie może się obyć bez chlebka. dlatego kilka dni temu do wspaniałego Palak Panir przygotowałam chlebki. Początkowo chciałam zrobić chlebek Roti (czyli mąka pełnoziarnista, sól, woda), ale sama nie wiem kiedy, chyba trochę przez roztargnienie dodałam ghee (masło klarowane) i jakoś takoś wyszedł inny rodzaj indyjskiego pieczywa zwanego Paratha.
Wyszedł cudownie chrupki, a po przykryciu papierowym ręcznikiem część zrobiła się bardziej miękka - jeśli ktoś takie lubi.
W kuchni indyjskiej istnieją przeróżne odmiany tego chlebka w zależności od regionu. Jedne są z mąki pełnoziarnistej, inne ze zwykłej uniwersalnej, z nadzieniem itp, itd. Ja zrobiłam po swojemu (takiego przepisu nie znalazłam w swojej magicznej, przeogromniastej książce z przepisami kuchni indyjskiej), pół na pół mąka pełnoziarnista z uniwersalną
Składniki na około 32 placuszki
240 g mąki pszennej pełnoziarnistej typ 2000
240 g mąki pszennej uniwersalnej i trochę do posypania
2 łyżki ghee lub oleju (roślinnego w wersji wegańskiej)
1/2 - 1 łyżeczka soli (polecam różową himalajską)
woda
Do dużej miski wsypujemy mąki, sól i mieszamy. Następnie dodajemy ghee lub olej i palcami rozcieramy z mąką. Dodajemy po troszeczku wodę i wyrabiamy ciasto, na jędrną, niekleistą masę. Ciasto formujemu w kulę i odstawiamy na około 10 minut.
Rozgrzewamy patelnię na max lub prawie na max. Polecam patelnię teflonową, bo dzięki temu można podpiekać chlebki bez tłuszczu.
Stolnicę lub dużą deskę oprószamy mąką, ciasto dzielimy na pół, i kontynuujemy aż otrzymamy kawałki wielkości dużego orzecha włoskiego. Pojedynczy kawałek formujemy w kulkę, następnie palcami rozgniatamy formując placek, posypujemy mąką i wałkujemy bardzo cienko lub nie, w zależności od upodobań.
Deskę ponownie kilkukrotnie oprószamy mąką jeśli ciasto podczas wałkowania przywiera do powierzchni.
Placuszki podpiekamy kilka minut z każdej strony i podajemy w koszyczku do obiadu.
Smaczego
PS. Następnego dnia też są dobre ;-)
Wyszedł cudownie chrupki, a po przykryciu papierowym ręcznikiem część zrobiła się bardziej miękka - jeśli ktoś takie lubi.
W kuchni indyjskiej istnieją przeróżne odmiany tego chlebka w zależności od regionu. Jedne są z mąki pełnoziarnistej, inne ze zwykłej uniwersalnej, z nadzieniem itp, itd. Ja zrobiłam po swojemu (takiego przepisu nie znalazłam w swojej magicznej, przeogromniastej książce z przepisami kuchni indyjskiej), pół na pół mąka pełnoziarnista z uniwersalną
Składniki na około 32 placuszki
240 g mąki pszennej pełnoziarnistej typ 2000
240 g mąki pszennej uniwersalnej i trochę do posypania
2 łyżki ghee lub oleju (roślinnego w wersji wegańskiej)
1/2 - 1 łyżeczka soli (polecam różową himalajską)
woda
Do dużej miski wsypujemy mąki, sól i mieszamy. Następnie dodajemy ghee lub olej i palcami rozcieramy z mąką. Dodajemy po troszeczku wodę i wyrabiamy ciasto, na jędrną, niekleistą masę. Ciasto formujemu w kulę i odstawiamy na około 10 minut.
Rozgrzewamy patelnię na max lub prawie na max. Polecam patelnię teflonową, bo dzięki temu można podpiekać chlebki bez tłuszczu.
Stolnicę lub dużą deskę oprószamy mąką, ciasto dzielimy na pół, i kontynuujemy aż otrzymamy kawałki wielkości dużego orzecha włoskiego. Pojedynczy kawałek formujemy w kulkę, następnie palcami rozgniatamy formując placek, posypujemy mąką i wałkujemy bardzo cienko lub nie, w zależności od upodobań.
Deskę ponownie kilkukrotnie oprószamy mąką jeśli ciasto podczas wałkowania przywiera do powierzchni.
Placuszki podpiekamy kilka minut z każdej strony i podajemy w koszyczku do obiadu.
Smaczego
PS. Następnego dnia też są dobre ;-)
Etykiety:
azjatyckie,
chlebowe,
na szybko,
przekąska,
wegańskie,
wegetariańskie
sobota, 30 maja 2015
Na Dzień Dziecka - LODY TRUSKAWKOWO-BANANOWE wegańskie
Już za chwileczkę, już za momencik...
Uwaga, uwaga, został tylko jeden dzień. Tym co chcieliby dogodzić swoim pociechom w zdrowy i kolorowy sposób polecam łatwiutkie lody dla ochłody, domowej roboty.
3,2,1,0 ... start
Proporcje na 1 pojemnik do robienia sześciu lodów z IKEA oraz 4 kieliszki
składniki
1 banan
12 dużych truskawek
100 ml mleka ryżowego
6 liści mięty
2-4 łyżki syropu z agawy lub klonowego (opcjonalnie)
Wrzucamy do blendera: banana, 8 truskawek, liście mięty, wlewamy mleko ryżowe i opcjonalnie syrop z agawy lub klonowy. Miksujemy kilka minut.
Pozostałe truskawki kroimy w dość drobną kostkę i wrzucamy do naczynek, które będą naszymi foremkami. Rozlewamy zmiksowaną masę i dodajemy resztę truskawek. Możemy delikatnie wymieszać w foremkach.
Wkładamy na noc do zamrażalnika. Do wyjęciu foremki lub kieliszki można zanurzyć na momencik w ciepłej wodzie, aby lody łatwiej wyszły.
Lody kiedy są bardziej zmrożone wydają się mniej słodkie.
MIŁEGO DNIA DZIECKA !!! :-)
Etykiety:
15 minut,
bez gotowania,
bezglutenowe,
dla dzieci,
na słodko,
na szybko,
wegańskie
piątek, 29 maja 2015
Wegański, ni to deser, ni to śniadanie z nasionkami chia
Pora na moje trzy grosze w sprawie deserowo-śniadaniowej z wykorzystaniem chia, czyli szałwii hiszpańskiej.
Przez ostatnich kilka lat chia stawało się coraz bardziej dostępne. Pierwszy raz spotkałam się z nimi cztery lata temu pracując w sklepie z żywnością ekologiczną. Wtedy prawie nikt o nie nie pytał, a wysoka cena zniechęcała potencjalnych nabywców. Teraz kiedy chia stała się modna jest jej coraz więcej w sklepach, a nawet jest sprowadzana i sprzedawana pod markami sklepów (ostatnio widziałam chia w torebkach z marką "Piotra i Pawła").
Osobiście, z uporem maniaka trzymam się z dala od produktów, które nagle stają się modne. Lubię jedzenie lokalne i sezonowe. Z tego właśnie powodu omijałam szałwię hiszpańską szerokim łukiem. Ostatnio jednak, pewna znajoma Krysia (prawie rodzina) przekonała mnie apetycznym zdjęciem deseru z tymi dracznymi nasionkami (ich wygląd po tym jak nasiąkną płynem jest dla mnie niezmiernie urokliwy) i postanowiłam przekonać się co też takiego ludzie widzą w tych egzotycznych drobinkach.
Spróbowałam dowiedzieć się, co takiego w chia jest, co też takiego kryje się za "są takie zdrowe" czy "trzeba je jeść". To co najważniejsze dla wegetarian to fakt, że zawierają powalającą ilość aminokwasów (bo aż 91 na 100). Ta starożytna super żywność Majów - podobno w języku Majów "chia" znaczy siła - pomaga między innymi w odchudzaniu, hipoglikemii, cukrzycy, celiakii, refluksie, obniżeniu poziomu cholesterolu.
Bogata jest przede wszystkim w minerały oraz kilka witamin z grupy B.
Nasiona chia 3 łyżki (około 36g) zawierają:
176 kcal
Białko - 5,6 - 6 g
Błonnik 13 g
Witamina B 3 Niacyna - 3,2 mg
Witamina B1 Tiamina - 0,22 mg
Kwasy Omega 3 - 6 318,72 mg
Kwasy Omega 6 - 2 082,60 mg
Wapń - 227,16 mg
Miedź - 0,33 mg
Żelazo - 2,78 mg
Cynk 1,65 mg
Fosfor - 341,28 mg
Cynk - 1,26 mg
Mangan - 0,8 mg
(Źródło: Nutritiondataself.com; USDA National Nutrient data base)
Myślę, że chia całkiem dobrze smakuje w daniach na słodko, stąd moja propozycja.
Przepis dla 2-3 osób
składniki
3 łyżki nasion chia
1 szklanka mleka migdałowego
2-3 garście płatków migdałowych
1-2 garście liści mięty
1/2 słoiczka konfitury rabarbarowej (tutaj znajdziecie przepis - link)
kilka kwiatów bzu (lilaka pospolitego) do dekoracji - opcjonalnie
Nasionka chia zalewamy mlekiem migdałowym i wstawiamy do lodówki na kilka godzin, mieszając w tym czasie 1-2 razy.
Listki mięty siekamy średnio-drobno.
W szklankach układamy wartwy: namoczonych chia, konfitury rabarbarowej, posiekanych listków mięty i płatków migdałowych. Ostatnią zostawiamy warstwę chia i dekorujemy płatkami migdałowymi, miętą i świeżymi kwiatami bzu, jeśli jeszcze gdzieś kwitną.
Smacznego :-)
Etykiety:
bez gotowania,
bezglutenowe,
dodaje sił,
na słodko,
przekąska,
wegańskie,
wzmacniające
sobota, 9 maja 2015
Inne Pesto - z migdałów, mniszka, liści rzodkiewki i mięty
Kontynuując moje wiosenne propozycje - dzisiaj pesto - uniwersalna pasta, flagowe danie kuchni włoskiej, tym razem w innej odsłonie.
Klasyczne pesto to, oprócz oliwy, przede wszystkim bazylia, orzeszki piniowe, czosnek i ser pecorino, ale poszukując alternatyw dla sklepowych propozycji doszłam, metodą prób i błędów, do mojej dzisiejszej propozycji. Poza tym, to jedzenie iście ekonomiczne wykorzystujące bogactwo naszych zachwaszczonych trawników, niewykorzystanych liści po rzodkiewkach, resztki miętowych listków. Oczywiście pamiętajcie, aby zbierać liście zawsze z czystych miejsc. Poszukajcie zaprzyjaźnionych trawników, których właściciele nie podsypują chemicznymi nawozami.
Muszę się Wam przyznać, że pesto, zarówno zielone jak i czerwone jest jednym z obowiązkowych produktów w mojej lodówce, bo zastosowań zawsze ma wiele, od oczywistego dodatku do makaronu, przez dodatek do gotowanych warzyw, aż po aromatyczne smarowidło na grzanki czy kanapki.
Zbierając listki na pesto spotkałam w ogródku śliczne niezapominajki i dzięki temu stały się częścią mojej historii.
W związku z tym, iż rzeczone pesto zawiera migdały, oto lista tego co znajdziecie w ilości jaką użyłam (spójrzcie jakie zdrowe!):
Migdały blanszowane 100g (3/4 kubka)
580 kcal
Błonnik 10,4 g (42% dziennego zapotrzebowania)
Białko 21,9 g (44%)
Witamina E - 24,7 mg (124%)
Witamina B1 Tiamina - 0,2 mg (13%)
Witamina B2 Ryboflawina - 0,6 mg (33%)
Witamina B3 Niacyna - 3,7 mg (18%)
Kwas foliowy - 30 mcg (8%)
Wapń - 216 mg (22%)
Żelazo - 3,7 mg (21%)
Magnez - 275 mg (69%)
Fosfor - 480 mg (48%)
Potas - 687 mg (20%)
Cynk - 3,1 mg (21%)
Miedź - 1,2 mg (58%)
Mangan - 2,2 mg (112%)
(źródło: nutritiondata.self.com)
Pesto z migdałów, mniszka lekarskiego, liści rzodkiewki i mięty
(otrzymamy 1 słoik pesto - około 0,25 ml)
składniki
1 szklanka młodych liści mniszka lekarskiego - mlecza (z roślin, które jeszcze nie kwitły - nie są gorzkie)
1 szklanka młodych liści rzodkiewki
1 szklanka listków i delikatnych łodyżek mięty
1/2 szklanki oliwy z oliwek Extra Vergine
1/2 łyżeczki soli (proponuję różową himalajską)
3 łyżki soku z cytryny
Listki dokładnie myjemy i suszymy. Wszystkie składniki wrzucamy do malaksera i miksujemy kilka minut. Można też klasycznie, w moździerzu. Ucieramy partiami i mieszamy w słoiku, chyba, że jesteście szczęśliwymi posiadaczami ogromnego moździerza.
Pesto przechowywać można przez tydzień w lodówce, jeżeli zalejemy jeszcze oliwą, wytrzyma kapkę dłużej. Nie zapominajcie o pesto ;-)
środa, 29 kwietnia 2015
Wiosenne tarteletki pod przykryciem - z pokrzywą, mniszkiem i gwiazdnicą
Cudownie jest wyjść z koszykiem do ogródka po sezonowe warzywa czy zioła na obiad. Gotowanie z własnych plonów, nawet choćby z własnych chwastów, daje mi poczucie niezależności.
Te tarteletki właśnie, powstały z pierwszych wiosennych zbiorów z mojego ogródka.
Danie, które dziś Wam proponuję jest sezonowe, ale jednocześnie, tak jak większość moich propozycji daje swobodę dodania czegoś od siebie lub wykorzystania tego co akurat zostało nam w lodówce.
Do Wiosennych Tarteletek wykorzystujemy rośliny, których jest pełno wokół nas: pokrzywę, mniszek lekarski i gwiazdnicę. Lubię je, bo nie ważne ile byśmy się nie napielili one pojawią się z powrotem i zawsze można na nie liczyć kiedy potrzebujemy ugotować coś, a lodówka pusta. Teraz kiedy są młode i jeszcze nie kwitły są idealne do zbiorów. Jeżeli nie macie ogródka do dyspozycji wybierzcie się w czyste miejsce po składniki na obiad.
O pokrzywie pisałam wcześniej. Dzisiaj parę słów o mniszku lekarskim.
Jest to niesamowita roślina. Wszystko jest z niej jadalne, ale dzisiaj napiszę tylko o liściach, które wykorzystuję do moich tarteletek.
Mniszek lekarski ma działanie oczyszczające, odwadniające, moczopędne i przeciwzapalne. Napar poprawia funkcjonowanie wątroby i nerek, wzmaga wydzielanie żółci, poprawia trawienie.
Połowa kubka zblanszowanego ziela mniszka zawiera:
Witamina A - 7 600 IU (150% dziennego zapotrzebowania)
Witamina C - 9 mg (15%)
Witamina K - 185 mcg (235%)
Wapń - 75 mg (7,5%)
Żelazo - 0,95 mg (5%)
Mangan 0,1 mg (6%)
poza tym Tiamina, Ryboflawina, witamina B6, magnez, potas, miedź.
(źródła: www.nutritiondata.self.com; Detlev Henschel "Jadalne dzikie jagody i rośliny")
Składniki (na 6 tarteletek, o średnicy 9 cm)
ciasto
250g mąki pszennej uniwersalnej (plus trochę do oprószenia foremek i ciasta podczas wałkowania)
2 łyżki otrąb żytnich
1/2-1 łyżeczki soli
1 łyżka oliwy z oliwek
woda
łyżeczkę oleju do wysmarowania foremek
nadzienie
durszlak pełen liści: pokrzywy, mniszka lekarskiego, gwiazdnicy, jarmużu (można też wykorzystać szpinak, rukolę, bazylię, natkę pietruszki i wszystkie inne zielone, jadalne warzywa liściaste)
oliwa do smażenia
60 g tofu (kupuję polskie tofu bio firmy polsoja)
100 g pieczarek
1/2 średniej cebuli
1-2 ząbki czosnku
1/2 czerwonej słodkiej papryki (tutaj użyłam odmiany ramiro, którą osobiście bardzo lubię)
1 łyżka mielonego siemienia lnianego (opcjonalnie)
sól, pieprz, płatki ostrej papryczki
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C.
Do dużej miski wsypujemy mąkę, otręby i sól, oliwę, mieszamy i powoli dodajemy wodę wyrabiając ciasto, aż będzie miało zwartą, jędrną konsystencję. Odkładamy na bok, by odpoczęło pod czystą ściereczką.
Zieleninę dokładnie myjemy, a następnie wrzucamy do garnka, zalewamy wrzątkiem, gotujemy kilka minut, i odcedzamy. Po ostygnięciu siekamy drobno.(Ostudzoną wodą po blanszowaniu można podlać rośliny - jest bogata w składniki odżywcze.)
Cebulę, czosnek i pieczarki siekamy w kostkę i podsmażamy, najpierw cebulę, potem z czosnkiem aż na koniec dodajemy pieczarki.
Tofu kroimy w drobną kostkę i mieszamy z podsmażoną cebulą, czosnkiem, pieczarkami, dodajemy posiekaną zieleninę, pokrojoną w kostkę paprykę (ja ścieram na tarce o grubych oczkach). Następnie dodajemy mielone siemię lniane (dla tych co lubią bardziej zwartą konsystencję nadzienia), sól, pieprz i płatki ostrej papryczki do smaku.
Ciasto, na oprószonym mąką podłożu, rozwałkowujemy na grubość 2-3 mm.
Foremki smarujemy olejem i posypujemy lekko mąką. Następnie wykładamy ciastem, nakładamy nadzienie, brzegi ciasta smarujemy dookoła wodą, przy pomocy mokrego palca, przykrywamy ciastem i sklejamy brzegi. Z wierzchu ciasto nacinamy lub nakłuwamy.
Wkładamy do nagrzanego piekarnika na około 15 minut, aż nasze tarteletki będą ładnie złote. na Pięć minut przed końcem pieczenia smarujemy z wierzchu oliwą, by tarteletki mogły się ładnie przypiec.
Można jeść na ciepło lub na zimno.
Polecam moje tarteletki szczególnie z sosem typu Ajwar lub pastą paprykową, a tym co jedzą nabiał dodatkowo z jogurtem bałkańskim.
Smacznego :-)
czwartek, 23 kwietnia 2015
Pokrzywa - po pierwsze, coś prostego
Już czas. Wiosna coraz śmielej zagląda do naszych ogródków, i bujnie pojawiają się... chwasty.
Pierwsza zielenina jest podobno najlepsza. W młodych listkach pokrzywy, czy mniszka lekarskiego wartości odżywczych jest najwięcej - pełne są witamin i minerałów.
Pokrzywy stają się właśnie idealne by je ścinać i wykorzystywać... do gotowania, pieczenia, suszenia, zaparzania itp, itd.
Czekam zawsze z utęsknieniem na ten czas. Zapach świeżego ziela pokrzywy jest naprawdę ładny. Jej aromat, wcale nie zielska, ale słodko cytrusowy, działa na mnie niezwykle relaksująco. Taki pokrzywowy napar, to nic skomplikowanego. Wystarczy kilka łodyg na imbryk wrzątku.
Albo takie świeże łodygi po prostu ususzyć - na herbatkę, albo posypkę na kanapki (dziękuję pani Zosiu za pomysł).
Przede wszystkim jednak, listki świeżej pokrzywy są świetne zapiekane, z ciastem, na przykład w daniach, w których wykorzystujemy szpinak. (O tym będzie mój następny wpis.)
A dlaczego pokrzywa taka zdrowa?
Młode pokrzywy zawierają dużo wartości odżywczych: chlorofil, flawonidy, acetylocholinę, witaminę C, witaminę K, wapń i żelazo, garbniki, sole mineralne (magnez), prowitaminę A, sterole, glikozydy sterydowe.
A na co pomoże?
Stosowana jest przy uszkodzeniach wątroby, zaburzeniach krzepliwości krwi, niedokrwistości, anemii, nadciśnieniu, cukrzycy, krwawieniach wewnętrznych i stanach zapalnych.
Ruszajmy już teraz na pokrzywobranie. Czyste miejsce, z dala od drogi będzie idealne, a i w ogródkach poszukajcie ich w zapomnianym kątku.
Wśród moich roślinek zawsze znajdzie się przytulisko dla pokrzywy, co i Wam polecam. :-)
Herbatka ze świeżych liści
Do imbryka wrzucamy 3-4 łodygi i zalewamy wrzątkiem, parzymy kilka minut i pijemy. Jak ktoś lubi można dosłodzić czymś zdrowym. Ja piję niesłodzone.
Posypka pokrzywowa
Suszymy młode liście, zebrane zanim pokrzywy zakwitną. Następnie rozdrabniamy przecirając przez metalowe sitko. Przetartą suszoną pokrzywą możemy posypywać kanapki, dodawać do sosów, sałatek, dipów itp.
środa, 8 kwietnia 2015
Dla umysłowych - krakersy orzechowo-ziołowo-żytnie
Przepis, inspirowany recepturą znalezioną na bardzo ciekawym, wegańskim blogu. Tutaj link do oryginalnego przepisu: Easy Vegan & Gluten-Free Crackers
Polecam te krakersy szczególnie osobom, które potrzebują intensywnego wsparcia dla mózgu. Moje "chrupacze" pełne są minerałów niezbędnych dla dobrej koncentacji i pracy naszych szarych komórek. Nie są co prawda zbyt dietetyczne, ale pamiętajmy, że oleje zawarte w orzechach są przecież z tych zdrowszych, a i intensywna praca umysłowa "wyciąga" z nas wiele energii.
Już pewnie zauważyliście, że bardzo lubię piec, czy gotować potrawy, które nie ograniczają mnie, i w zależności od tego co akurat jest w domu mogę przygotowywać różne warianty. Tym razem wykorzystałam orzechy, które miałam i dorzuciłam łyżeczkę mielonego ostropestu - stosowanego przy wsparciu i oczyszczaniu wątroby.
Staram się piec tę przekąskę na każdą rodzinną, i nie tylko, imprezę. Krakersy są świetne ze wszelkiego rodzaju pastami, szczególnie fantastyczne z turecką pastą serowo-orzechową, serami pleśniowymi czy marynowanymi burakami i kozim serem lub fetą.
W poniższej porcji (na 30-40 krakersów) dodałam około 70g orzechów laskowych (½ kubka) oraz 6 orzechów brazylijskich i pół kubka mąki żytniej pełnoziarnistej typ 2000, co zawiera według www.nutritiondata.self.com (poniższe dane są dla produktów surowych, dlatego zawartość witamin po pieczeniu może spaść):
orzechy laskowe + orzechy brazylijskie + mąka żytnia pełnoziarnista
420 kcal +185 kcal + 200 kcal
błonnik - 7g + 2,1 g + 14,5 g
białko - 10g + 4g + 9g
witamina E - 10 mg + 1,6 mg + 0,9 mg (62%)
Witamina B1 Tiamina - 0,45 mg + 0,2 mg + 0,2 mg (55%)
Kwas foliowy - 77 mcg + 6,2 mcg + 38 mcg (30%)
Żelazo 3,1 mg + 0,7 mg + 4,1 mg (47,5%)
Magnez - 110 mg + 106 mg + 160 mg (94%)
Fosfor - 195 mg +205 mg + 405 mg (80%)
Potas - 460 mg + 186 mg + 470 mg (32%)
Cynk - 1,6 mg + 1,1 mg + 3,6 mg (43%)
Miedź - 1,15 mg + 0,5 mg + 0,5 mg (107%)
Mangan 4,15 mg 0,3 mg + 4,3 mg (440%)
Selen 3,2 mcg + 542 mcg + 23 mcg (810%)
Przepis
czas przygotowania około 20-30 minut, czas pieczenia max. 10 minut
Porcja na 1 i ½ blachy krakersów (30-40 szt)
Składniki
½ kubka mąki żytniej pełnoziarnistej (typ 2000)
¾ kubka różnych orzechów; tutaj wzięłam orzechy laskowe, kilka brazylijskich i około 10 pestek
moreli gorzkiej (można mieszać w dowolnej kombinacji – migdały, orzechy laskowe, włoskie,
brazylijskie itd.)
2 łyżki mielonego siemienia lnianego
1 łyżeczka mielonego ostropestu (opcjonalnie)
½ łyżeczki soli (polecam różową sól himalajską)
½ łyżeczki suszonego, rozdrobnionego tymianku
1 łyżeczka suszonego, rozdrobnionego rozmarynu
¼ łyżeczki proszku do pieczenia (polecam ekologiczny proszek do pieczenia na bazie kamienia
winnego)
2 łyżki sezamu; tutaj zmieszałam 1 łyżkę niełuskanego sezamu i 1 łyżkę czarnego sezamu; można
również użyć 1 łyżkę sezamu i 1 łyżkę siemienia lnianego
½ łyżki oliwy z oliwek Extra Vergine
¼ kubka wody
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C.
W malakserze rozdrabniamy orzechy tak aby powstała z nich mąka (może zostać kilka trochę większych kawałków).
W misce mieszamy ze sobą wszystkie suche składniki - mąkę, orzechy, mielone siemie lniane, sezam, sól, proszek do pieczenia, rozmaryn, tymianek, sól, ostropest. Następnie dodajemy oliwę, dokładnie mieszamy i wyrabiamy palcami. Teraz woda. Dodajemy ja stopniowo, jednocześnie wyrabiając, do czasu aż ciasto będzie miało odpowiednią, ścisło-lepką konsystencję, coś w rodzaju kruchego ciasta.
Teraz wałkujemy ciasto. Będzie dość kruche, ale mocno wałkując otrzymamy odpowiednie placki do pokrojenia. Po rozwałkowaniu na grubość około 2 mm kroimy, np. na kwadraty 4 x 4 cm (lub coś koło tego), kółka, trojkąty itp. Rozkładamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i do piekarnika.
Pieczemy około 10 minut, z termoobiegiem, aż krakersy będą złote.
Po ostygnięciu są gotowe. Smacznego :-)
Etykiety:
20 minut,
chlebowe,
dla umysłowych,
na imprezę,
na szybko,
przekąska,
wegańskie
wtorek, 17 marca 2015
Brukselka najprościej
Tym razem opowieść o brukselce. Co prawda jest marzec, ale można jeszcze w wielu sklepach znaleźć te miniaturowe kapustki i to w całkiem niewygórowanej cenie.
Jeszcze nie tak dawno na samą myśl o brukselce usta same układały się w grymas zdegustowania.
To było kiedyś, bo w zeszłym roku zaszła zmiana. Pewnego ładnego, sobotniego popołudnia, została postawiona przede mną micha gotowanej brukselki z oliwą i... przeszło. Po latach wzdrygania się od samego zapachu tego warzywa, sięgnęłam po pierwszą kulkę i zaskoczyło. Zaznaczam jednak, że powszechny w Polsce sposób jedzenia gotowanych warzyw - rozgotowane i bogato polane tartą bułką nie jest w moim stylu, bo to co mnie urzekło to połączenie tych fikuśnych kapustek ze smakiem i cudownym zapachem oliwy, a oprószenie dodatkowo uprażonym ziarnem słonecznika dodaje orzechowego posmaku.
Wy wszyscy, co macie problem z brukselką, po podgotowaniu (maksimum 10 min) podsmażcie króciutko na oliwie i posypcie słonecznikiem podprażonym na średnim ogniu. Bardziej zamożni mogą użyć orzeszków piniowych. W takim połączeniu zyskuje głębię i uzależniający smak. Często tak przygotowuję brukselkę, nie tylko jako uzupełnienie obiadu, ale nawet jako samodzielne danie, a to co zostaje zabieram do pracy na lunch.
Wybrane wartości odżywcze 100g gotowanej brukselki (bez oliwy i ziarna słonecznika) na podstawie nutritiondata.self.com
Kalorie - 36 kcal
Białko - 2,5 g
Witamina C - 62 mg
Witamina K - 140 mg (około 175 % dziennego zapotrzebowania)
Kwas foliowy - 60 mcg ( 15% dziennego zapotrzebowania)
Cholina 40 mg
Potas, Żelazo, Mangan, Fosfor (około 5-10% dziennego zapotrzebowania każdego z minerałów)
Jedzmy brukselkę - albowiem zdrowa jest. Czuwaj ;-)
Jeszcze nie tak dawno na samą myśl o brukselce usta same układały się w grymas zdegustowania.
To było kiedyś, bo w zeszłym roku zaszła zmiana. Pewnego ładnego, sobotniego popołudnia, została postawiona przede mną micha gotowanej brukselki z oliwą i... przeszło. Po latach wzdrygania się od samego zapachu tego warzywa, sięgnęłam po pierwszą kulkę i zaskoczyło. Zaznaczam jednak, że powszechny w Polsce sposób jedzenia gotowanych warzyw - rozgotowane i bogato polane tartą bułką nie jest w moim stylu, bo to co mnie urzekło to połączenie tych fikuśnych kapustek ze smakiem i cudownym zapachem oliwy, a oprószenie dodatkowo uprażonym ziarnem słonecznika dodaje orzechowego posmaku.
Wy wszyscy, co macie problem z brukselką, po podgotowaniu (maksimum 10 min) podsmażcie króciutko na oliwie i posypcie słonecznikiem podprażonym na średnim ogniu. Bardziej zamożni mogą użyć orzeszków piniowych. W takim połączeniu zyskuje głębię i uzależniający smak. Często tak przygotowuję brukselkę, nie tylko jako uzupełnienie obiadu, ale nawet jako samodzielne danie, a to co zostaje zabieram do pracy na lunch.
Wybrane wartości odżywcze 100g gotowanej brukselki (bez oliwy i ziarna słonecznika) na podstawie nutritiondata.self.com
Kalorie - 36 kcal
Białko - 2,5 g
Witamina C - 62 mg
Witamina K - 140 mg (około 175 % dziennego zapotrzebowania)
Kwas foliowy - 60 mcg ( 15% dziennego zapotrzebowania)
Cholina 40 mg
Potas, Żelazo, Mangan, Fosfor (około 5-10% dziennego zapotrzebowania każdego z minerałów)
Jedzmy brukselkę - albowiem zdrowa jest. Czuwaj ;-)
wtorek, 10 marca 2015
Smaczne, zdrowe paluszki imprezowe (UWAGA WCIĄGAJĄCE)
To jedna z moich popisowych ;-) przekąsek, którą zawsze przygotowuję na wszelkie przyjęcia. W smaku zbliżone do włoskich paluszków firmy "Roberto", są niesamowicie łatwe w przygotowaniu a ich niewątpliwą przewagą jest koszt przygotowania - znacznie niższy od ich gotowej wersji.
Uwaga!!! tak samo wciągające jak orzeszki pistacjowe ;-).
Przepis poniższy opracowany jest na bazie receptury usłyszanej w którymś z programów Marty Stewart.
Sposób przygotowania proponowany przeze mnie jest niesamowicie prosty. Można również dodać kapkę oliwy, zioła i ziarna czy zabarwić warzywami.
składniki
2 kubki mąki pszennej uniwersalnej
1 łyżeczka proszku do pieczenia (zawsze używam ekologicznego, z kamieniem winnym)
1-1,5 łyżeczki soli (polecam używanie soli himalajskiej - zawiera mikroelementy)
0,5-0,75 kubka wody
Rozgrzewamy piekarnik do 180-190 stopni.
Mieszamy ze sobą suche składniki (mąkę, proszek do pieczenia, sól), dodajemy po trochu wodę i wyrabiamy (5-10 min) na gładkie ciasto, w rodzaju na pierogi. Ciasto wałkujemy na placki o owalnym kształcie (najlepiej najbardziej zbliżonym do prostokąta), szerokości około 20 cm i grubości około 2 mm. Następnie kroimy w poprzek na paseczki 2-3 mm i kładziemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, tak aby paluszki nie stykały się ze sobą. Pieczemy około 10 min, z termoobiegiem, na złoty kolor.
Z w/w porcji wychodzi około trzech "wsadów" blachy do piekarnika - trzy pełne duże szklanki.
Uwaga!!! tak samo wciągające jak orzeszki pistacjowe ;-).
Przepis poniższy opracowany jest na bazie receptury usłyszanej w którymś z programów Marty Stewart.
Sposób przygotowania proponowany przeze mnie jest niesamowicie prosty. Można również dodać kapkę oliwy, zioła i ziarna czy zabarwić warzywami.
Paluszki w stylu włoskim
czas (przygotowanie i pieczenie) około 1godz., może mniejskładniki
2 kubki mąki pszennej uniwersalnej
1 łyżeczka proszku do pieczenia (zawsze używam ekologicznego, z kamieniem winnym)
1-1,5 łyżeczki soli (polecam używanie soli himalajskiej - zawiera mikroelementy)
0,5-0,75 kubka wody
Mieszamy ze sobą suche składniki (mąkę, proszek do pieczenia, sól), dodajemy po trochu wodę i wyrabiamy (5-10 min) na gładkie ciasto, w rodzaju na pierogi. Ciasto wałkujemy na placki o owalnym kształcie (najlepiej najbardziej zbliżonym do prostokąta), szerokości około 20 cm i grubości około 2 mm. Następnie kroimy w poprzek na paseczki 2-3 mm i kładziemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, tak aby paluszki nie stykały się ze sobą. Pieczemy około 10 min, z termoobiegiem, na złoty kolor.
Z w/w porcji wychodzi około trzech "wsadów" blachy do piekarnika - trzy pełne duże szklanki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)